Najnowsza produkcja Supermassive to dopracowany, posiadający wiele ścieżek fabularnych horror, który mimo to popełnia kilka błędów.
Warto wiedzieć
Co to jest? Interaktywny horror o nastolatkach od twórców Until Dawn
Cena: ok. 280 zł
Data wydania: 10 czerwca
Producent: Supermassive Games
Wydawca: 2K Games
Zrecenzowano na: RTX 2070, i7-10750H, 16GB RAM
Gra sieciowa? 8-osobowa kooperacja lokalna; kooperacja online dostępna od lipca
Link: Oficjalna strona
Żaden podgatunek horroru nie jest tak uwielbiany jak teen slasher i najwyraźniej to właśnie w nim Supermassive Games czuje się jak w domu. W grze The Quarry, określanym mianem duchowego następcy telewizyjnego festynu strachu Until Dawn z 2015 roku, możesz więc spodziewać się znajomej mieszanki krwi i hormonów, ponieważ po raz kolejny los grupy świeżo upieczonych potencjalnych ofiar jest oddany w twoje ręce. Podczas gdy oni biegają po omacku, prześladowani przez kogoś/coś zafiksowanego na punkcie ich makabrycznej śmierci, do ciebie należy zapewnienie im (miejmy nadzieję) bezpieczeństwa. Jeśli uwielbiasz stereotypy gatunku horror, powinieneś poczuć się jak w domu.
Tym razem grupą, o której mowa, są licealiści, którzy przyjechali na letni obóz Hackett's Quarry, aby pracować jako opiekunowie. Rozdział prologu śledzi dwóch z nich, którzy przyjeżdżają dzień wcześniej i doświadczają nieprzyjemnego powitania. Główna część fabuły rozgrywa się jednak dwa miesiące później, pod koniec lata, kiedy to siedmiu innych wychowawców – którzy spędzili miło czas – pakuje się do wyjazdu. Kiedy jednak ich minibus nie chce ruszyć, zdają sobie sprawę, że będą musieli zostać na jeszcze jedną noc, co wzbudza zaniepokojenie właściciela obozu, Chrisa Hacketta. Instruuje on wszystkich, aby pozostali w środku przez całą noc bez względu na wszystko, nie wyjaśnia jednak dlaczego i odjeżdża. Oczywiście nasi bohaterowie postanawiają urządzić imprezę na świeżym powietrzu.
Od tego momentu The Quarry zadowoli cię powolnym rozwojem wydarzeń, spędzisz kilka z 10 godzin bez realnego zagrożenia, dzięki czemu poznasz wszystkich bohaterów. Przeskakujesz między postaciami, gdy grupa rozdziela się, aby załatwić różne sprawy i wpada w drobne kłopoty, podejmujesz decyzje dla swojego obecnego podopiecznego, które mogą mieć później konsekwencje przez duże "K". To dużo przygotowań, które czasami się przeciągają, ale opłaca się to bardzo, gdy schemat jest kontynuowany w połowie gry z towarzyszącym mu śmiertelnym niebezpieczeństwem.
To dlatego, że podobnie jak w Until Dawn, bohaterowie są najmocniejszą stroną The Quarry i trudno się do nich nie przywiązać. Ponownie, wywodzą się oni z wielu archetypów horroru – imprezujący sportowiec, nieśmiały artysta i tak dalej – ale zróżnicowane osobowości, napięcia w związkach i drobiazgowo wyhaftowane wątki fabularne szybko zbijają ich z tropu i sprawiają, że każdego z nich da się polubić. Nadciągająca perspektywa śmierci ma w zwyczaju wydobywać ukryte niepewności z zarozumiałych typów, lub popychać pochłoniętych sobą do stania się opiekunami. Dołącza do nich także szereg postaci niezależnych, których motywy nie są od razu jasne, a fakt, że twoje decyzje mogą wpłynąć na ich losy, dodaje dodatkowego smaku.
Nie szkodzi też, że każda z tych osób wygląda i brzmi aż nazbyt wiarygodnie. The Quarry jest pełne momentów, w których możesz zapomnieć, że nie oglądasz filmu akcji, dzięki silnej obsadzie aktorów głosowych oraz wyjątkowym modelom i animacjom. Jasne, dolina niewiarygodności pozostaje nieprzekraczalna, a usta i zęby w szczególności nigdy nie są do końca prawdziwe, ale skok generacyjny w stosunku do Until Dawn jest oczywisty (a jedyne problemy z wydajnością, jakich doświadczyłem, to krótkie drgania na początku scen i nagłe zmiany oświetlenia na niższych ustawieniach).
Jeśli chodzi o scenariusz, nie spodziewajcie się niczego bardzo introspektywnego czy głębokiego, ale w kontekście opowieści o nastolatkach walczących o życie w lesie, dialogi są tak ostrą mieszanką emocji, dowcipu i ekscytacji, jak tylko można sobie tego życzyć. Jedyną wadą jest to, że tym razem jest bardzo niewiele tajemniczości w naturze głównego niebezpieczeństwa w grze, a grupa zbyt wolno się o tym przekonuje. Gdy w końcu uda im się określić, z czym mają do czynienia, prawdopodobnie spędzisz kilka godzin czekając, aż nadrobią zaległości. Najwyraźniej ci opiekunowie nie oglądają wystarczająco dużo horrorów.
Nadzieja i sława
Większe dysproporcje wynikają jednak z tego, jak The Quarry wprowadza cię w swoją makabryczną historię. Pod tym względem nie ma znaczącej ewolucji w stosunku do Until Dawn czy nowszej produkcji Supermassive – Dark Pictures Anthology, a większość twoich działań służy nie tyle zwiększeniu grozy, co odizolowaniu cię od niej. Sekcje, w których otrzymujesz bezpośrednią kontrolę nad postacią, polegają na przykład na przeszukiwaniu obszaru w celu znalezienia świecących przycisków wskazujących na wskazówki lub drzwi; jest to odpowiednik odkurzania dywanu w grze. A ponieważ w tych sekwencjach nigdy nie dzieje się nic ważnego, osłabiają one poczucie bezbronności, które fabuła stwarza poprzez pozostawienie postaci samych i nieuzbrojonych, a nawet nieubranych.
Z kolei fragmenty akcji rozgrywającej się na szynach, gdzie trzeba wcisnąć przycisk lub wykonać QTE [ang. quick time event – sekwencja szybkiego wciskania klawiszy] na zawołanie, są dziwnie banalne. Takie sekwencje zawsze mają ten sam czas i obejmują tylko cztery główne kierunki ruchu, co sprawia, że są prawie niemożliwe do pomylenia, a nawet stanowią źródło komfortu, gdy pojawiają się na ekranie – nie wywołują napięcia. Biorąc pod uwagę, że godne pochwały bogactwo dostępnych opcji w The Quarry pozwala na uproszczenie tych sekcji, z pewnością można było sprawić, by te standardowe były nieco bardziej wymagające.
Wszelkie poczucie wpływu opiera się więc w dużej mierze na bogactwie wyborów 50/50: zgodzić się lub nie zgodzić, uciec lub ukryć się, strzelać lub wstrzymać ogień. Rzeczywiście, cztery zgony postaci, których doświadczyłem podczas mojej pierwszej rozgrywki, nastąpiły w tych punktach, czy to z powodu złej oceny sytuacji, czy też wyboru rzutu monetą, który wypadł źle. Ale chociaż takie wyniki mogą wydawać się surową karą, to właśnie tutaj The Quarry sprawdza się najlepiej jako interaktywny horror. Już sama świadomość, że jedna z decyzji może wrócić, by przywalić ci w twarz, wywołuje panikę, a gdy ta pojawia się gęsto i szybko w finale, serce naprawdę przyspiesza, wraz z umysłem, gdy próbujesz odgadnąć logikę gry. Krwawa przemoc, która pojawia się w przypadku porażki, to czerwony lukier na torcie. Moja pierwsza śmierć, po przejściu kilku rozdziałów, była punktem kulminacyjnym gry – prawdziwy szok, który ożywił całe doświadczenie.
Jednak nawet ta część koncepcji – której żaden horror nie jest w stanie naśladować – ma swoje ograniczenia. Kiedy każda postać może zginąć w różnych momentach gry, co prowadzi do dziesiątek możliwych konfiguracji końcowych, rzadko mamy do czynienia z satysfakcjonującym zamknięciem zawiłych łuków relacji ustanowionych na początku. Zamiast tego, linie narracyjne mają tendencję do rozmywania się, bez zamiaru realizowania swoich początkowych założeń. Przy całej wartości wstrząsającej, a nawet realizmie nagłej śmierci trójwymiarowej postaci, jest to niczym stawianie kropki w środku zdania.
W ciągu ostatnich siedmiu lat Supermassive wyostrzył swoją formułę rozgałęziającego się widmowego pociągu do punktu tak drobnego, że jedna z postaci mogłaby się o niego potknąć i nabić na pal. Ale jedynym prawdziwym postępem w stosunku do poprzednich tytułów są tutaj najwyższej klasy wartości produkcyjne. Fabuła, aktorstwo i wierność wizualna są warte obejrzenia, podobnie jak niektóre szokujące momenty, ale bardziej niż kiedykolwiek większość twojego zaangażowania wydaje się być ochronną poduszką wciśniętą między scenariuszowe emocje. Można więc poczuć się w The Quarry jak w domu. Ale od kiedy poczucie, że jest się w domu, jest najlepszym horrorem?
Ocena
The Quarry – 70%/100%
Trzymająca w napięciu historia grozy, ale taka, w której elementy interaktywne z trudem podtrzymują napięcie.