City One ma na celu elektryfikację rynków wschodzących

Reklama

sob., 11/13/2021 - 16:45 -- MagdalenaL

Paul Leibold wie co nieco o małych samochodach elektrycznych. W końcu to on pomagał opracować model i3 w BMW. Jednak wtedy pieniądze nie odgrywały prawie żadnej roli, a bawarski projekt przekształcił się w pionierską technologię. Teraz inżynier pracuje na przeciwnym końcu skali cenowej. Opracował City One, który za cenę 10.000 euro będzie używany przez tysiące osób jako taksówka lub samochód dostawczy w miastach z milionami mieszkańców, zwłaszcza w Azji, Afryce i Ameryce Południowej.

Jak się wydaje, City One jest dobrze przygotowany do tej roli. Mimo podobnej długości (3,60 m), oferuje znacznie więcej miejsca w środku niż VW Up. Po złożeniu tylnej kanapy mały sześcian staje się furgonetką, zagłówki zamieniają się w solidną siatkę działową, a przez szerokie tylne drzwi do przestrzeni ładunkowej (o pojemności 1,5 metra sześciennego) zmieści się nawet europaleta. Prototyp jest nadal napędzany silnikiem z Renault Twizy, który ma tylko 20 KM i wydaje się zmęczony już podczas pierwszej trasy. W produkcji seryjnej planowane jest osiągnięcie mocy 34 KM i prędkości maksymalnej 110 km/h.

Chociaż Leibold mocno trzyma się założenia o projekcie budżetowego samochodu, nie chce iść na kompromis w kwestii bezpieczeństwa. Pierwotnie planowany jako lekki samochód, City One stanie się samochodem z prawdziwego zdarzenia. Będzie miał wbudowane poduszki powietrzne, systemy wspomagania oraz nieco większą przestrzeń. Zostanie wzięty pod opiekę przez partnera rozwojowego - firmę Magna. Projekt ostatecznego modelu, który jak dotąd istnieje tylko w twardej piance, jest o 10 centymetrów dłuższy i 15 centymetrów szerszy i od razu wydaje się nieco mniej delikatny.

Leibold widzi swoich klientów wśród operatorów flot, których chce zwabić minimalnymi kosztami operacyjnymi. Przyjazny w naprawie korpus wykonany jest więc z jednolitego kolorowego tworzywa sztucznego, przypomina walizkę Rimowa

i ma być równie wytrzymały. Maksymalne wykorzystanie ma zapewnić platforma cyfrowa, dzięki której ten sam samochód może być wykorzystywany raz jako taksówka, raz jako samochód do wynajęcia, a raz jako pojazd kurierski i w ten sposób pracować przez całą dobę. Leipold ma nadzieję zarobić do 3,000 euro rocznie z samych reklam wyświetlanych na dużym wyświetlaczu z tyłu pojazdu, a te poszczególne reklamy mogą być wyświetlane w celu dopasowania czasu i miejsca docelowego podróży.

Zainstalowane na stałe akumulatory mają pojemność 16 kWh, co wystarcza na przejechanie prawie 200 kilometrów, natomiast w nocy można je doładować mocą 2,3 kW. W celu dalszej podróży możliwa będzie wymiana akumulatorów, które mają już zastosowanie w rowerach elektrycznych. Każdy z nich - duży jak walizka i ważący około 10 kg - ma pojemność 2,5 kWh i pozwala na przejechanie przez City One 25 kilometrów. Cztery z nich mieszczą się w szczelinach pod podłogą bagażnika, cztery kolejne w bagażniku na dachu. "Dzięki temu samochód będzie przygotowany nawet na trzy zmiany taksówek dziennie" - mówi Leibold.

Oczywiście pomysłodawca musi najpierw znaleźć partnera produkcyjnego, który zbuduje mu w Afryce lub Azji fabryki niezbędne do produkcji około 100.000 samochodów rocznie. Potrzebuje również inwestorów, którzy zapewnią mu niezbędne pieniądze. W przeciwnym razie City One pozostanie tylko jednorazowym projektem.

Autor: 
Autor: Thomas Geiger / Tłumaczenie: Agnieszka Cyganik

Reklama