„Pierwszy w swoim rodzaju” potrójny układ gwiezdny odkryty w głębokim kosmosie

Reklama

wt., 08/02/2022 - 13:35 -- MagdalenaL

Gdzieś w głębi naszego Wszechświata ma miejsce gwiezdny balet.



Na tle ciemnej kurtyny kosmosu, trzy ogromne lśniące gwiazdy uwięzione są przez własne siły grawitacyjne w tańcu i kąpią się w swoim blasku. Dwie z tych jaśniejących kul gazu wirują blisko siebie, osiągając koniec wspólnej orbity do rytmu jednego ziemskiego dnia. W tym samym czasie trzecia uczestniczka pokazu spokojnie okrąża parę, rzucając na nią własne światło.

Szczegóły tego kosmicznego spektaklu można znaleźć w pracy opublikowanej w czerwcu w czasopiśmie Monthly Notices of the Royal Astronomical Society.

„Z tego, co nam wiadomo, to jest to pierwszy wykryty tego rodzaju obiekt”, wyjawił w poniedziałkowym oświadczeniu Alejandro Vigna-Gomez, astrofizyk na Uniwersytecie Kopenhaskim i współautor pracy.

Pomimo tego, że znamy wiele potrójnych układów gwiezdnych, zdaniem Vigna-Gomeza są one nie tylko bardziej oddalone od siebie niż to wspomniane trio, lecz są też zazwyczaj mniej masywne. Znacznie mniej masywne.

Według nowego badania, wewnętrzne, umiejscowione blisko siebie gwiazdy mają łączną masę równą około dwunastu naszym Słońcom, a trzecia gazowa kula okrążająca je może się pochwalić 16-krotnością masy Słońca. Dla perspektywy, masa Słońca jest równa masie 330 tysięcy Ziemi, i stanowi 99,8% masy całego Układu Słonecznego. Mówiąc wprost, owe gwiezdne baleriny są olbrzymie.

Jednakże Vigna-Gomezowi nie zależało tylko na identyfikacji tego nietypowego obiektu. Celem było rozszyfrowanie, jak dokładnie takie niesamowite trio — oficjalnie nazwane TIC 470710327 — powstało.

Zagubiona tancerka

Wraz z innym naukowcem, Binem Liu, astrofizykiem teoretycznym również związanym z Uniwersytetem Kopenhaskim, Vigna-Gomez najpierw opracował kilka wersji przeszłości nowo zaobserwowanego układu potrójnego.

Zaczął od pomysłu, że większa, zewnętrzna gwiazda powstała jako pierwsza. Ta opcja ostatecznie została obalona, ponieważ, po pewnej ilości badań, zespół doszedł do wniosku, że taki gwiezdny olbrzym najprawdopodobniej wyrzuciłby materię do wewnątrz układu, zakłócając formację pozostałych dwóch gwiazd. Nie powstałoby trio — wszędzie fruwałyby gazowe śmieci.

Potem zespół przemyślał możliwość, że bliźniaki i trzecia gwiazda mogły powstać oddzielnie — daleko od siebie — by w końcu zbliżyć się do siebie w wyniku działania grawitacji. Mimo że ten scenariusz nie został zupełnie skreślony, badacze uważają, że nie jest on najlepszy. Są bardziej skoncentrowani na ostatniej, mniej przyjemnej opcji.

A jeśli dwa oddzielne układy podwójne uformowały się niedaleko siebie i jeden z tych układów połączył się w kolosalną gwiazdę? Jeśli to prawda, to ten olbrzym byłby zewnętrzną gwiazdą, którą możemy dziś zobaczyć, jak okrąża mniejszy — lecz i tak ogromy — duet.

Innymi słowy, istnieje możliwość, że ten kosmiczny balet miał czwartą uczestniczkę, która została pożarta przez własną partnerkę przed finałową sceną. Według nowszych badań zespołu — opartych na mnóstwie modeli komputerowych i fascynujących odkryciach entuzjastów — ta opcja jest najbardziej prawdopodobna.



„Ale model to nie wszystko”, stwierdził Vigna-Gomez, argumentując, że potwierdzenie ich teorii z wysokim prawdopodobieństwem wymagałoby albo wykorzystania teleskopów, by dokładnej zbadać ten potrójny układ gwiezdny, albo analizy statystycznej pobliskich populacji gwiazd.

„Zachęcamy też członków społeczności naukowej do bliższego przyjrzenia się danym”, Liu ogłosił w oświadczeniu. „To, czego najbardziej chcemy się dowiedzieć, to, czy ten rodzaj układu jest często spotykany we Wszechświecie”.

Autor: 
Monisha Ravisetti /Tłumacz: Bartłomiej Kamiński
Dział: 

Reklama