Czy szampony domowej roboty są bardziej ekologiczne?

Reklama

pon., 08/22/2022 - 23:49 -- MagdalenaL

Mydła własnoręcznej roboty trzeba pozostawić do utwardzenia na kilka tygodni. (Zdjęcie: Getty Images)

Składniki takie jak olej palmowy są, często słusznie, krytykowane za ich negatywny wpływ na środowisko. Jednak jakie jeszcze składniki w naszych mydłach i szamponach, mogą zwiększać ilość emisji gazów cieplarnianych do atmosfery podczas brania codziennego prysznica?

Z tyłu butelki mojego szamponu widnieje długa lista składników oraz kilka deklaracji o ich pochodzeniu. Etykieta przyciąga hasłami takimi jak „zawiera 0% silikonu” i naturalnymi składnikami. Mimo że mam niemałe pojęcie o tym, co zawierają mydła i inne kosmetyki, często zastanawiałem się, jakie są zastosowania niektórych składników oraz jaki wpływ mają one na środowisko. Butelka przekonuje o tym, że mój szampon jest stworzony w 95% ze składników pochodzenia naturalnego, co w praktyce oznacza 73% wody, 22% innych składników naturalnych oraz wreszcie na końcu 5% składników syntetycznych.

Zapewne nikogo nie zaskoczy fakt, że głównym składnikiem mydeł w płynie, szamponów oraz odżywek jest woda (oznaczana jako „aqua” na większości opakowań). Jednak po wodzie, następnym składnikiem w moim szamponie jest sodium laureth sulfate (SLES), który może być wykonany z oleju palmowego lub kokosowego. SLES to surfaktant – związek chemiczny, który pomaga olejom emulgować w wodzie. Ma on wiele zastosowań w szamponach, jak i w pastach do zębów, mydłach oraz żelach do mycia twarzy. Po pierwsze, jest to detergent, czyli rodzaj produktu chemicznego, który sprawia, że proteiny i tłuszcze rozpuszczają się w wodzie, co ułatwia ich zmycie. SLES jest także środkiem pieniącym, bez którego szampony niestety by się nie pieniły.

Kolejnymi składnikami w moim szamponie są różne chemikalia, których nazwy ciężko wymówić. Od cocamidopropyl betaine (pochodna oleju kokosowego), do guar hydroxypropyltrimonium chloride (pochodna gum guar, która pomaga w rozczesywaniu włosów). Niektóre z tych składników to stabilizatory, konserwanty, barwniki oraz substancje zapachowe, które zapewniają to, że przy każdym użyciu produkt nadal będzie wyglądał i pachniał tak samo, jak w dniu zakupu.

Chcę się dowiedzieć, skąd pochodzą te składniki. Czy ich produkcja ma szkodliwy wpływ na nasze środowisko? Jak również czy lepszym dla planety byłoby, jeśli sam robiłbym swoje mydła i szampony?

Jednak żeby odpowiedzieć na to pytanie, muszę się dowiedzieć co jest wydalane do atmosfery podczas produkcji szamponu.

To, jaki wpływ na środowisko mają twoje codzienne prysznice, jest silnie zależne od twoich nawyków. Ilość wody, jaką zużywasz oraz jej temperatura silnie wpływają na ilość gazów cieplarnianych wydalanych do atmosfery podczas twojej kąpieli, czy też prysznica. Biorąc pod uwagę regionalne różnice w tym, jak woda jest podgrzewana, i skąd pochodzi ta energia, możemy dojść do wniosku, że praktycznie niemożliwe jest obliczenie uniwersalnej ilości gazów wytwarzanych podczas jednego prysznica.

W badaniu opartym na nawykach dotyczących brania prysznica przez ludzi w Szwajcarii odkryto, że mycie włosów szamponem wykonanym ze składników pochodzenia naturalnego, generuje emisje gazów cieplarnianych w ilości 161g CO2 (CO2e) – czyli praktycznie tyle samo co jazda samochodem z napędem na benzynę przez około 800 metrów. Jednakże w Zurichu, gdzie przeprowadzano badanie, ogrzewanie jest przeważnie oparte na paliwach kopalnych, zaznaczają autorzy badania, Hanna Köhnert oraz Matthias Stucki z Uniwersytetu Nauk Stosowanych w Zurychu. W innych miastach i krajach z niskoemisyjnymi źródłami ciepła liczba ta może być niższa.

W tych obliczeniach zawarte są pewnie założenia, jak na przykład to, że zużywamy 15 litrów wody podczas mycia włosów oraz kąpiemy się w temperaturze 38 stopni Celsjusza. Jeśli zużywasz nieco więcej wody albo bierzesz prysznic trochę dłużej, emisja gazów cieplarnianych będzie większa.

Produkcja szamponu, biorąc pod uwagę wszystkie aspekty od ogrzewania biur firm kosmetycznych, aż po ilość prądu zużywanego w fabrykach, w większym stopniu przyczynia się do emisji CO2e (19%), niż sama produkcja składników używanych w szamponach (5%), produkcja opakowań (4%), oraz późniejsza dystrybucja produktu (8%).

Jednakże śmiało można powiedzieć, że największy wpływ na ilość emisji wydalanych do atmosfery podczas mycia włosów ma energia zużywana do ogrzania zużywanej przez ciebie wody – 62% wszystkich emisji wiąże się z wodą.

Czy kąpiele wpływają jeszcze w inny sposób na środowisko? Köhnert i Stucki przyjrzeli się eutrofizacji (wypłukiwanie się azotu i fosforu do zbiorników wodnych, co powoduje kwitnięcie glonów, tym samym zabijając inne wodne organizmy) oraz ekotoksyczności, (czyli wydzielaniu się toksyn, które niszczą dziką przyrodę).

Jednym ze składników, który najbardziej przyczynił się do eutrofizacji oraz ekotoksyczności w szamponach jest propanodiol, używany w wielu kosmetykach w celu nadania im płynnej i lepkiej konsystencji. Propanodiol może być wydobywany z chemikaliów pochodzących z przemysłu petrochemicznego lub jak w tym przypadku, z kukurydzy. Stucki zaznacza, że to dlaczego propanodiol ma tak wysoki wpływ na eutrofizację oraz ekotoksyczność jest spowodowane faktem, że bardzo często jest używany w szamponach w ogromnych ilościach. Produkcja kukurydzy wymaga stosowania pestycydów, które zatruwają środowisko. Jednak jak już wspomniałem, eutrofizacja oraz ekotoksyczność, jaką wywołuje samo ogrzewanie wody, jest znacznie większa. 

Innym aspektem środowiskowym związanym z produkcją kosmetyków jest użytkowanie gruntów. Kröhnert i Stucki zwracają uwagę, że szampony roślinne, takie jak ten, który badali i ten w mojej łazience, będą prawdopodobnie zużywać więcej ziemi niż szampony petrochemiczne.

Co dzieje się z tymi wszystkimi chemikaliami po tym, jak już wypłuczemy produkt z naszych włosów? Niektóre kosmetyki, jak peelingi do twarzy i ciała bądź też mydła, zawierają mikrogranulki – które zazwyczaj są robione z plastików takich jak nylon czy też polietylen. Takie granulki są używane po to, aby peelingi mogły pełnić swoją funkcję ścierania martwego naskórka, ale jak się okazuje, nie występują one tylko w nich – możemy je również znaleźć w szamponach, dezodorantach i szminkach.

Po spłukaniu tych chemikaliów do naszych odpływów mikroplastik wydostaje się do naszych zbiorników wodnych i mórz, gdzie odkryto go nawet w rybach. Ponieważ plastik tak długo się rozkłada, istnieje obawa o to, że gdy już dostanie się on do łańcucha pokarmowego, to pozostanie tam na bardzo długi czas, przedostając się od jednego gatunku do kolejnego. W ostatnim badaniu z 2022 mikroplastik po raz pierwszy odnaleziono w ludzkich próbkach krwi. Mikroplastik jest toksyczny dla ludzkich komórek.

Jednakże niektórych z tych kosztów klimatycznych można by uniknąć. Ostatnio coraz popularniejsze stają się szampony w kostkach, które nie zawierają składników takich jak propanediol (ponieważ nie muszą być lepkie) ani ogromnych ilości wody. Zmniejszenie ciężaru wody w produkcie zmniejszyłoby emisje wynikające z transportu, mówi Stucki. Szampony w kostce sprzedawane są również w skromniejszych opakowaniach, ale Stucki jest najbardziej zainteresowany tym, jak ich użytkowanie zmienia nasze nawyki.

„Interesującym byłoby się dowiedzieć, czy używanie szamponów w kostce powoduje, że ludzie biorą krótsze lub dłuższe prysznice, czy używają wtedy cieplejszej, czy chłodniejszej wody,” mówi Stucki. „Wybieranie szamponów w kostce miałoby najbardziej pozytywny wpływ na środowisko, jeśli skłaniałoby ludzi do zużywania mniejszej ilości ciepłej wody oraz mniejszej ilości szamponu. Z pewnością przeprowadzenie takiego eksperymentu byłoby bardzo ciekawe”.

W gruncie rzeczy, szampony w kostce to po prostu mydła w kostce. Czy można je wykonać samodzielnie? Mam niemałe doświadczenie w mydlarstwie. Będąc studentem, często w wakacje pomagałem mojej siostrze we własnoręcznym tworzeniu mydeł, którym zajmowała się jej firma, więc wiem, że podstawowym składnikiem każdego mydła jest woda, tłuszcz oraz ług – czyli wodorotlenek sodu, czasami również nazywany sodą kaustyczną.

Ług pomaga zamienić mydło w twardą kostkę, rozkładając tłuszcz na łańcuchy kwasów tłuszczowych (mydła i szampony w płynie często zawierają również wodorotlenek sodu ze względu na jego właściwości myjące). Jednakże ług może być szkodliwy, a wodorotlenek sodu może poparzyć skórę, oczy lub też płuca, dlatego należy operować nim w dobrze wentylowanym pomieszczeniu. 

Historycznie, mydła były robione z przetopionych tłuszczy zwierzęcych oraz ługu tworzonego z popiołu wymieszanego z wodą. Na szczęście, od tamtych czasów wiele się zmieniło i mydła, które ja tworzyłem, zawierały olej kokosowy i palmowy, oraz sproszkowany wodorotlenek sodu wymieszany z wodą. Taki proces jest dosyć terapeutyczny – pilnowanie rondli z rozpuszczającym się olejem kokosowym, zapach olejków aromatycznych dookoła. 

Istnieją dwa sposoby produkcji mydeł: proces „ciepły” i „zimny”. Są bardzo podobne, z wyjątkiem tego, że w ciepłym procesie mikstura jest podgrzewana. Tego właśnie procesu używałem. Wrzucenie ługu do ciepłego oleju powoduje wystąpienie reakcji endotermicznej. Ciepły rondel nagle zupełnie ostyga, ponieważ ciepło zostaje pochłonięte przez miksturę, co tylko wzmacnia zachodzącą reakcję chemiczną.

Dodatkowa energia obecna w ciepłym procesie przyśpiesza czas utwardzania się mydła, ale jeśli bardzo zależy ci na zredukowaniu ilości emisji wydalanych do atmosfery podczas produkcji mydła, zimny proces jest lepszym rozwiązaniem.

Miksturę następnie pozostawiamy do utwardzenia i czekamy, aż wyparuje z niej cała woda. Przez wodorotlenek sodu, początkowo mikstura może bardzo podrażniać skórę, dlatego też mydła własnoręcznej roboty często trzeba pozostawić na kilka tygodni, zanim całkowicie się utwardzą i będą gotowe do użytku.

Jeśli jesteście gotowi na tak długie czekanie na swoją kostkę mydła, możecie przy tym dużo zaoszczędzić. Nawet w małych partiach, własnoręcznie robione mydła, szampony i płyny pod prysznic mogą okazać się dużo tańsze niż produkty, które spotkacie w zwykłych sklepach. Mydła, które ja robiłem (w partiach po 24), kosztują około 2 – 2.50 złotych za sztukę.

Istnieją pewne nieuniknione koszty środowiskowe związane z domowym sposobem robienia mydła. Niektóre mydła wykonywane ze składników pochodzenia naturalnego mają w swoim składzie olej kokosowy i palmowy, które w zależności od tego, jak są produkowane, mogą nieść ze sobą negatywne skutki dla środowiska. Ponad 90% oleju palmowego na świecie jest produkowane w Borneo, Sumatrze oraz na półwyspie Malajskim, ale plantacje oleju palmowego w tych regionach rozciągają się aż do lasów tropikalnych, co z kolei przyczynia się do aż 50% wylesienia Borneo. Produkcja Oleju palmowego przyczynia się także do osuszania się i palenia torfowisk w Południowo-Wschodniej Azji. Torfowiska są wyjątkowo ważne dla składowania dwutlenku węgla. Pomimo tego, że zajmują tylko 3% powierzchni świata, izolują dwa razy więcej dwutlenku węgla niż lasy na całym świecie.

Alternatywną opcją jest stosowanie innych olei pochodzenia naturalnego, takich jak oliwa z oliwek lub olej rycynowy. Jednakże olej palmowy nadal może być dobrym wyborem, jeśli jego wydobycie nie narusza równowagi ekologicznej, ponieważ jego uprawa jest bardziej wydajna od innych olei.

Jeśli chcesz, aby twoje mydła domowej roboty miały ładny zapach, to musisz użyć także olejków zapachowych. Mimo tego, że zazwyczaj nie stanowią więcej niż 1% składników w mydle, według Kröhnert i Stucki’ego, to właśnie one są jednymi z tych składników, które poprzez zagospodarowanie terenu oraz eutrofizacje najgorzej wpływają na nasze środowisko.

Podsumowując, jeśli chcesz zredukować ilość emisji wydalanych do atmosfery podczas twoich kąpieli, być może dobrym rozwiązaniem byłoby robienie swoich własnych, prostych mydeł w kostce. Chociaż mam dla ciebie nawet łatwiejsze rozwiązanie, zmniejsz temperaturę wody o stopień lub dwa.

Autor: 
William Park / Tłumaczenie: Alicja Konofalska

Reklama