We wtorek Twitter ogłosił, że Elon Musk, dyrektor generalny firm SpaceX i Tesla, dołączy do rady nadzorczej.
Wiadomość ta pojawiła się dzień po tym, jak kupił on ponad 9 procent akcji firmy. Parag Agrawal, dyrektor generalny, napisał na Twitterze: „Dzięki rozmowom z Elonem w ostatnich tygodniach, stało się dla nas jasne, że przyniesie on ogromną korzyść dla naszego zarządu”. Jednak niepokojące osiągnięcia Muska w nieodpowiedzialnym korzystaniu z mediów społecznościowych powinny rodzić ogromne pytania o to, czy jako członek zarządu zapewni, że platforma będzie walczyć z potencjalnie śmiertelnie niebezpieczną dezinformacją, która zagraża naszemu krajowi.
Mamy już mnóstwo dowodów na to, jak niebezpieczne jest pozwalanie ludziom na nieodpowiedzialne tweetowanie. Wystarczy spojrzeć na to, jak pojedynczy tweet byłego prezydenta Donalda Trumpa został zinterpretowany przez jego zwolenników jako wezwanie do szturmu na Kapitol w styczniu 2021 r., na to, jak Rosjanie wykorzystali media społecznościowe, aby wpłynąć na wybory w 2016 r. i jak dezinformacja na temat szczepionki przeciwko koronawirusowi rozprzestrzeniła się w mediach społecznościowych. Portale internetowe stoją teraz przed niezwykle trudnymi decyzjami, w jaki sposób zarządzać swoimi platformami, aby rozwiązać te problemy związane z przemocą i dezinformacją. Niezwykle ważne jest, więc, aby u ich steru stali ludzie odpowiedzialni i myślący prospołecznie.
Musk udowodnił jednak, że nie ma nic wspólnego z odpowiedzialnością ani zaangażowaniem w sprawy społeczne. Wystarczy spojrzeć na jego własne zachowanie na Twitterze. W 2018 r. został pozwany przez Komisję Papierów Wartościowych i Giełd za tweeta, że ma „zabezpieczone środki finansowe”, aby Tesla stała się firmą prywatną. Komisja ta oskarżyła go o wprowadzanie rynku w błąd (czemu Musk zaprzeczył). W ramach ugody, zawartej w 2019 r., tweety Muska dotyczące wielu aspektów jego firmy muszą być teraz sprawdzane przez prawników, zanim zostaną opublikowane. Jest to porozumienie, o które naruszenie SEC wielokrotnie oskarżała Muska.
W przeszłości wykorzystywał on również media społecznościowe do szerzenia dezinformacji na temat szczepionek i Covida. Chociaż obecnie twierdzi, że jest zaszczepiony i powiedział magazynowi Time, że „nauka jest jednoznaczna”, we wrześniu 2020 r. w wywiadzie dla New York Timesa w podcaście „Sway” dziennikarce Kary Swisher powiedział, że nie zaszczepiłby się i umniejszył powagę wirusa.
Choć nie jest on jedyną osobą, która przeszła od sceptycyzmu wobec Covida do uznania nauki, weźmy pod uwagę, że jeszcze w grudniu opublikował na Twitterze mema przeciwko szczepionkom. To wręcz przerażające, że ktoś, kto korzystał z mediów społecznościowych w sposób tak nieodpowiedzialny, na tyle, by pozwolić sobie na pisanie tweetów bez profesjonalnego nadzoru, będzie teraz mógł decydować o tym, co inni robią na Twitterze. A już teraz istnieją powody, aby sądzić, że Musk będzie miał leseferystyczne podejście do moderowania problematycznych treści. 25 marca napisał na Twitterze: „Wolność słowa jest niezbędna do funkcjonowania demokracji” i przeprowadził ankietę wśród użytkowników Twittera na temat tego, czy „wierzą, że Twitter rygorystycznie przestrzega tej zasady”.
Siedemdziesiąt procent z ponad 2 milionów kont, które odpowiedziały, zadecydowało, że „nie”. Jednakże, jak już widzieliśmy, tak zwana wolność słowa może mieć śmiertelne konsekwencje. Profesor prawa Danielle Keats Citron w swojej książce Hate Crimes in Cyberspace zwraca uwagę, że nasz rząd ogranicza wolność słowa z wielu powodów, w tym w przypadku gróźb i wypowiedzi ułatwiających popełnianie przestępstw. Sieci społecznościowe muszą robić to samo, by chronić nas przed przemocą i dezinformacją na takie tematy, jak zdrowie czy wybory — zwłaszcza że według badań Pew Research Center większość użytkowników Twittera regularnie czerpie wiadomości z tej platformy. Zdumiewające jest, że członek zarządu jednego z największych portali społecznościowych na świecie tego nie rozumie.
Mamy też powody, by kwestionować zaangażowanie Muska w działania na rzecz szerszego dobra publicznego. W odpowiedzi na krytykę, że nie płaci należnych podatków, w listopadzie napisał na Twitterze: „Ostatnio dużo mówi się o tym, że niezrealizowane zyski są sposobem na unikanie podatków, więc proponuję sprzedać 10% moich akcji Tesli. Czy to popierasz?” i dodał ankietę „Tak” lub „Nie”. Publicznie zakwestionował również wartość wpłat na rzecz Światowego Programu Żywnościowego w celu walki z głodem, przez co jeden z ekspertów porównał jego zachowanie do postawy trolla. Jest to bardzo niepokojące, biorąc pod uwagę, że jedną z ważnych ról Muska w zarządzie Twittera będzie dbanie o dobro użytkowników, którzy cieszą się znacznie mniejszymi przywilejami, niż on.
Ponieważ zbliżają się kolejne wybory prezydenckie i jesteśmy świadkami rozprzestrzeniania się kolejnego podwariantu Covida, ważniejsze niż kiedykolwiek jest zapewnienie, że media społecznościowe nie będą nadal promować przemocy lub dezinformacji. To zdumiewające, że Twitter zaprosił kogoś takiego jak Musk do pomocy w nadzorowaniu firmy, która pilnie potrzebuje walki z tego rodzaju zachowaniem, za które on sam jest odpowiedzialny na swojej platformie.