Zdjęcie: Ringo H.W Chiu
Prezes Tesli, Elon Musk, przedstawił śmiałe, choć wciąż mgliste plany przekształcenia Twittera w miejsce „maksymalnej zabawy”, gdy już kupi platformę społecznościową za 44 miliardy dolarów i przeniesie ją w ręce prywatne.
Wprowadzenie w życie tego, co w tej chwili jest niewiele więcej niż mieszkanką niejasnych zasad i szczegółów technicznych może być znacznie bardziej skomplikowane, niż sugeruje.
Oto, co może się stać, jeśli Musk zrealizuje swoje pomysły dotyczące wolności słowa, walki ze spamem i otwarcia „czarnej skrzynki” narzędzi sztucznej inteligencji, które wzmacniają trendy w mediach społecznościowych.
RYNEK MIASTA WOLNEGO SŁOWA
Najbardziej zadziornym priorytetem Muska – ale i tym z najbardziej mglistą mapą drogową – jest uczynienie Twittera „politycznie neutralnego” cyfrowego rynku dla światowej dyskusji, który pozwala na tyle, na ile pozwala prawo każdego kraju.
Przyznał, że jego plany zmiany kształtu Twittera mogą rozgniewać polityczną lewicę, a zadowolić prawicę. Nie sprecyzował dokładnie, co zrobi z permanentnie zablokowanym kontem byłego prezydenta Donalda Trumpa i innymi prawicowymi liderami, których wpisy naruszają restrykcje firmy przeciwko mowie nienawiści, groźbom użycia przemocy i szkodliwej dezinformacji.
W przypadku gdy Musk pójdzie w tym kierunku, może to oznaczać przywrócenie nie tylko Trumpa, ale „wielu, wielu innych osób, które zostały usunięte w wyniku spisków QAnon, ukierunkowanego na nękania dziennikarzy i aktywistów, i oczywiście wszystkich kont, które zostały usunięte po 6 stycznia” – powiedziała Joan Donovan, która bada dezinformację na Uniwersytecie Harvarda. „To mogą być potencjalnie setki tysięcy osób”.
Musk nie wykluczył zawieszenia niektórych kont, ale twierdzi, że takie zakazy powinny być tymczasowe. Jego ostatnia krytyka skupiła się wokół tego, co określił jako „niewiarygodnie niewłaściwe” – zablokowanie przez Twittera w 2020r. artykułu New York Post o Hunterze Bidenie, co według firmy było błędem i zostało skorygowane w przeciągu 24 godzin.
ALGORYTMY OPEN-SOURCE
Długotrwałe zainteresowanie Muska sztuczną inteligencją znajduje odzwierciedlenie w jednej z najbardziej konkretnych propozycji, które przedstawił w swoim oświadczeniu o fuzji – obietnicy „udostępnienia algorytmów na zasadach open source w celu zwiększenia zaufania”. Chodzi mu o systemy, które szeregują treści i decydują o tym, co pojawia się w kanałach użytkowników.
Częściowo przyczyną nieufności, przynajmniej wśród zwolenników Muska, jest panująca wśród amerykańskich konserwatystów politycznych legenda o „shadow banning” w mediach społecznościowych. Jest to rzekomo niewidoczna funkcja, która pozwala ograniczyć zasięg źle zachowujących się użytkowników bez likwidowania ich kont. Nie ma dowodów na to, że platforma Twittera jest uprzedzona do konserwatystów; badania wykazały, że jest wręcz przeciwnie, zwłaszcza jeśli chodzi o media konserwatywne.
Musk wezwał do opublikowania podstawowego kodu komputerowego zasilającego kanał informacyjny Twittera do wglądu publicznego na forum GitHub. Taka „przejrzystość na poziomie kodu” daje użytkownikom niewielki wgląd na to, jak Twitter pracuje dla nich bez danych, które algorytmy przetwarzają, powiedział Nick Diakopoulos, informatyk z Northwestern University.
Diakopoulos powiedział, że w szerszym celu Muska są dobre intencje, aby pomóc ludziom dowiedzieć się, dlaczego ich tweety są promowane lub degradowane i czy ludzcy moderatorzy lub zautomatyzowane systemy dokonują tych wyborów. Nie jest to łatwe zadanie. Na przykład, zbyt duża przejrzystość tego, jak poszczególne tweety są klasyfikowane, może ułatwić „nieuczciwym ludziom” grę w system i manipulowanie algorytmem w celu uzyskania maksymalnej ekspozycji dla swojej sprawy – powiedział Diakopoulos.
POKONYWANIE SPAM-BOTÓW
„Spam boty”, które naśladują prawdziwych ludzi, były osobistym utrapieniem Muska, którego popularność na Twitterze zainspirowała niezliczone konta podszywające się pod jego imię i nazwisko – często w celu promowania oszustw kryptowalutowych, które wyglądają tak, jakby pochodziły od prezesa Tesli.
Oczywiście użytkownicy Twittera, wśród nich Musk, „nie chcą spamu” – powiedział David Greene, dyrektor ds. wolności obywatelskich w Electronic Frontier Foundation. Kto jednak definiuje, co jest spamem?
„Czy masz na myśli wszystkie boty, na przykład, jeśli śledzę na Twitterze bota, który wyszukuje historyczne zdjęcia owoców? Decyduję się go śledzić. Czy to nie ma prawa istnieć?” – powiedział.
Na Twitterze jest też mnóstwo kont wypełnionych spamem, które przynajmniej częściowo są prowadzone przez prawdziwych ludzi – od takich, które sprzedają produkty, po takie, które promują spolaryzowane treści polityczne i mieszają się w wybory w innych krajach.
UWIERZYTELNIENIE WSZYSTKICH LUDZI
Musk wielokrotnie powtarzał, że chce, aby Twitter „uwierzytelniał wszystkich ludzi” – ta dwuznaczna propozycja może mieć związek z jego dążeniem do pozbycia się z serwisu kont ze spamem.
Wzmożenie prozaicznych kontroli tożsamości – takich jak uwierzytelnianie dwuskładnikowe czy wyskakujące z okienka z pytaniem, które z sześciu zdjęć przedstawia autobus szkolny- mogłoby zniechęcić kogokolwiek do prób gromadzenia armii fałszywych kont.
Musk może również rozważyć zaoferowanie większej liczbie osób „blue check” – znaku weryfikacji, które noszą znane konta na Twitterze, takie jak konto Muska, aby pokazać, że są tymi za kogo się podają. Musk zasugerował, że użytkownicy mogliby kupować takie znaki w ramach usługi premium.
Niektórzy obrońcy praw autorskich obawiają się jednak, że takie rozwiązanie może doprowadzić do wprowadzenia polityki „prawdziwych nazwisk”, przypominającej podejście Facebooka, który zmusza ludzi do potwierdzenia swoich pełnych nazwisk i używania ich w swoich profilach. Wydaje się to sprzeczne z założeniami Muska dotyczącymi wolności słowa, ponieważ w ten sposób nakłada się kaganiec anonimowym informatorom lub osobom żyjącym w autorytarnych reżimach, gdzie przypisanie dysydenckiej wiadomości konkretnej osobie może być niebezpieczne.
TWITTER BEZ REKLAM?
Musk przedstawił pomysł, aby Twitter był wolny od reklam, choć nie był to jeden z priorytetów przedstawionych w oficjalnym ogłoszeniu fuzji. Być może dlatego, że odcięcie firmy od głównego sposobu zarabiania pieniędzy byłby nie lada wyzwaniem, nawet dla najbogatszej osoby na świecie.
Reklamy stanowiły ponad 92% przychodów Twittera w kwartale fiskalnym styczeń–marzec. Firma uruchomiła w zeszłym roku usługę subskrypcji premium – znaną jako Twitter Blue – ale nie wydaje się, aby poczyniła duże postępy w nakłanianiu ludzi do płacenia za nią.
Musk dał jasno do zrozumienia, że preferuje silniejszy model oparty na subskrypcji dla Twittera, który daje większej liczbie osób opcję bez reklam. To również pasuje do jego nacisku na złagodzenie ograniczeń treści Twittera – które w dużej mierze marki faworyzują, ponieważ nie chcą, aby ich reklamy były otoczone obraźliwymi i pełnymi nienawiści tweetami.
CO JESZCZE?
Musk napisał na Twitterze i wyraził tak wiele propozycji dla Twittera, że nie wiadomo, które z nich traktuje poważnie. Przyłączył się do popularnego apelu o „przycisk edycji” – nad którym Twitter już pracuje – który umożliwiłby ludziom poprawianie tweetów krótko po ich opublikowaniu. Mniej poważna propozycja Muska sugerowała przekształcenie siedziby Twittera w San Francisco w schronisko dla bezdomnych, „skoro i tak nikt się tam nie pojawia” – komentarz został odebrany bardziej jako przytyk w stronę pracowników Twittera z czasów pandemii niż altruistyczna wizja budynku.
Musk nie odesłał maila z prośbą o wyjaśnienie swoich planów.
____________________________________
Do powstania raportu przyczyniła się Barbara Ortutay, autorka publikacji AP Technology.